środa, 12 grudnia 2012

Czas

Czas... na nową notkę, na porządne wyspanie się, na odwiedziny przyjaciółki, na kupowanie prezentów świątecznych, na długą kąpiel z pianką i maseczką na twarzy, na dobrą książkę, na nową muzykę do auta, na pieczenie ciasteczek, na spacer w śniegu, na roztańczony wieczór, na dawną aktywność forumową, na życie... A czasu na wszystko brakuje. Dni są stanowczo zbyt krótkie, noce długie i ciemne. I chociaż na zegarze niby wczesna godzina, to oczy się czasem prawie zamykają, bo ciemność za oknem sugeruje, że pora spać. Czas umyka przez palce, przez "parę minut" na bzdury, błahostki - nieważne, nic niewnoszące do dnia, ale miłe i niewymagające. Czy marnuje się w ten sposób życie? Czy po prostu życie składa się z tych małych, nieważnych bzdurek? Przecież nie może się codziennie wydarzyć coś Wielkiego.
I tak mija dzień za dniem, na pracy, na rozmowach z kolegami, znajomymi, przyjaciółmi, czasem rodziną, na zakupach, na sprzątaniu, na codzienności... A późnym wieczorem zostaje parę chwil na muzykę. I czasem ta chwila trwa zbyt długo, czasem parę godzin. Czas... tak szybko mija przy muzyce i przy porządkowaniu myśli. A raczej przy próbie uporządkownia czegokolwiek. A potem w środku nocy dochodzę do wniosku, że mam nadal chaos w głowie, że dzień znów był za krótki, że istnieje zbyt dużo muzyki na (jak zwykle) tak krótki wieczór, że mój nastrój w krótkim czasie potrafi zmienić się z najweselszej radości na deprymującego dołka (albo w tą i z powrotem) i że znowu się nie wyśpię.
Czas... iść spać, bo znowu jest środek nocy, bo przeszłam znowu wszystkie możliwe fazy muzyczne i nastrojowe, bo jutro następny dzień - pewnie tak samo miły jak te ostatnie. I zbyt krótki.  :)

Muse - Madness