sobota, 25 czerwca 2011

Wiedziałam, że tak będzie ;)

Wiedziałam , wiedziałam, wiedziałam... Mam Facebooka (Fejsbuka hahaha). To było do przewidzenia, bo z tymi portalami zawsze tak jest: niby się ich nie potrzebuje i na początku nawet się nimi nie interesuje, ale im więcej osób ma konto/profil, tym bardziej budzi się ciekawość. Szczególnie jak takie miłe osóbki z forum napomykają w jakimś temacie, że ktoś inny ma "bardzo ładne fotki na fejsbuku" i w ogóle "cała sesja jest świetna". Hyyy??? Ja też chcę widzieć. I wiedzieć. Wszystko chcę wiedzieć. Jak wy - to i ja :D.
Wynik tego: wirus portalowy (w tym wypadku fejsbukowy) mnie też dopadł. Wszystko przez was i wasze fotki :D.
Tak szczerze: dawno bym się zarejestrowała, z czystej ciekawości, jednak odstraszało mnie podanie imienia i nazwiska, bo w internecie najbardziej cenię sobie anonimowość. ALE... na nk też były i są konta fikcyjne, więc tak spontanicznie zdecydowałam, że zarejestruję się Nickiem na FB. Ale był wczoraj ubaw na sb, jak dziewczyny dostały profil.  Nick dobry,co nie? Chociaż wiecie o kogo chodzi ;).
Dla wyjaśnienia: nie potrzebuję konta na portalu społecznościowym lub na forum, żeby mieć kontakt z osobami, które znam osobiście i mam (lub mogę mieć) na codzień. Do nich mogę zadzwonić, wysłać smsa, maila lub nawet je odwiedzić.
W Niemczech też są "społecznościówki". Zarejestrowałam się tylko na jednej, zajrzałam, "pogrzebałam" w znajomych mi nazwiskach i ... uciekłam tak szybko jak się dało. Bo jest tam za dużo osób, z którymi nie chcę mieć nic do czynienia. I nie chcę, żeby mnie znaleźli i cokolwiek o mnie wiedzieli. Dlatego anonimowo jest mi lepiej.
I dlatego na forach jest tak fajnie. Nie znamy się, ale mamy wspólne zainteresowania. Im więcej piszemy, tym więcej o sobie ujawniamy. Niektóre osoby są sympatyczne, inne interesujące, a jeszcze inne nas denerwują lub irytują. Ale w sumie co za różnica? Jaka jest prawdopodobność, że się spotkamy w prawdziwym życiu? Dla mnie niewielka, bo 700parę km do granicy to jednak kawał drogi, więc raczej nie spotkam nikogo z was przypadkowo na zakupach w Realu albo na dyskotece w jakimś klubie :D.
Mogę więc powiedzieć, że istnieją mnie dwie: pierwsza to ta prawdziwa, z realnym, zwyczajnym życiem, ze znajomymi, przyjaciółmi i pracą. Ta która na niemieckich forach ma całkiem inny nick, która zna osobiście wiele niem. forumowiczów i prawie wszystkie założycielki Pomocy Chomikom. Ta druga to wasza polska Utopia. Ten nick został wybrany z rozwagą, specjalnie, symbolicznie... A w międzyczasie nabrał osobowości, duszy, myśli... Stał się moją cząstką, tak bardzo moją, że mam wrażenie, że jeśli kiedyś pojawię się w Polsce to będę się przedstawiać jako Utopia. I padam ze śmiechu wyobrażając sobie minę ludzi po takim zapoznaniu.
Więc wy się śmiejcie, że to Utopia ma profil na Fejsbuku, a nie Alicja. Ale we  mnie siedzi dużo różnych osobowości. I gdyby nie to, że wszystkie się znają, rozumieją i lubią, to miałabym niezły problem. Przede wszystkim taki, że każda osobowość założyłaby swój profil, hahaha.
Tak jak jest, jest dobrze - przynajmniej dla mnie. Muszę tylko pilnować, żeby mi się realne życie z tym wirtualnym za bardzo nie pomieszało ;). A jak już mieszać, to na tyle, na ile ja chcę i wtedy, kiedy chcę. Ja się muszę z tym wszystkim dobrze czuć.

"Stars when you shine, you know how I feel
Scent of the pine, you know how I feel
Oh freedom is mine, and I know how I feel
...
It's a new dawn, it's a new day, it's a new life
It's a new life for me
And I'm feeling good
I'm feeling good
I'm feeling so good
I feel so good"

Feeling Good w wykonaniu przez wspaniałego, uwielbianego przeze mnie Michaela Buble <3 )

środa, 15 czerwca 2011

Zaćmienie księżyca

Piszę na szybko, bo nie wiem czy wiecie: dzisiaj będzie zaćmienie księżyca. Zaczyna się 20.15 (czy coś koło tego) do ca. 23.00. Mam nadzieję, że nie będzie pochmurnie, bo chcę to widzieć.
Od dawien dawna księżyc fascynował ludzi i robi to dalej. Niektórzy wierzą, że ma on jakiś wpływ na nas i rzeczywiście jakiś na pewno ma. Księżyc inspiruje muzyków, poetów, fotografów i fascynuje każdego z nas.
Czy księżyc ma jakąś siłę ponad tą, tego nie wiem...
Każde zaćmienie ma w sobie coś magicznego, coś szczególnego. Słońce i księżyc jako symbole męskości i żeńskości, Ying i Yang w uścisku - totalna harmonia i równowaga kosmosu. Prawda - nieprawda? Nie wiem, ale ładnie brzmi.
Astrolodzy mówią, że ten spektakl, który nam przygotowuje kosmos, ma bardzo szczególne znaczenie. W momencie, w którym słońce bierze w ramiona księżyc (lub odwrotnie) i zaciemnia cały świat - w tym momencie pada zasłona na naszą przeszłość. Wszystko co złe, co nas męczy i nęka zostanie za nami. Było minęło, czas na przyszłość. Kto się w tym momencie zapomni i rzuci w tą magiczną chwilę, ma podobno szansę na nowy początek, nowe życie... I znowu nie wiem czy w to wierzyć, ale też ładnie brzmi. Wprawdzie nie mam problemów ze swoją przeszłością, ale lubię takie momenty. I w sumie nie mam nic do stracenia, a do wygrania jedną magiczną chwilę więcej. A tych chyba nigdy nie jest za dużo...

Ludwig van Beethoven - Mondscheinsonate (Moonlight Sonata)

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Bez tytułu

Bo nie wiem co pisać. Ale nie dlatego, że nie mam co - wręcz przeciwnie, mam zbyt wiele i nie ogarniam...
Mętlik w głowie, burza w duszy, zbyt mało śpię, zbyt intensywnie żyję, zbyt wiele pracuję. Za dużo się dzieje: smutnych rzeczy, fajnych rzeczy, wesołych i fascynujących. Nie narzekam, bo lubię takie okresy :) .
W pracy kołowrotek, jeszcze przez następne dwa tygodnie, potem się uspokoi. Jak raz wpadnę w ten wir, to leci. Czasem mnie dziwi, że nawet lepiej funkcjonuję "pod napięciem". Oczywiście do czasu, bo trzeba też odsapnąć, nabrać tchu...  Ważne: żeby zachować równowagę życiową trzeba zachować w życiu równowagę. Czy to zdanie ma sens? Obojętne, muszę iść spać, bo jest już rano, a tak całkiem bez snu nie wyrobię.

Wiem, że tu zaglądacie i obiecuję coś skrobnąć, ale nie wiem kiedy. Hamsterki też muszą poczekać.
Bye...