czwartek, 17 maja 2012

To już rok

Już rok blogowania - 16. maja - kiedy on minął? Czas upływa w zastraszającym tempie, ale tak już było, jest i będzie. A ja wiem to, choć chętnie wciąż się dziwię.
Z okazji rocznicy miałam zamiar napisać jakąś szczególną "rocznicową" notkę - nie wiem, jakieś mądrości, refleksje i takie tam inne. Ale w pracy dalej dużo się dzieje, atmosfera naładowana nieco, między innymi naszym niezadowoleniem. To w związku z szefem. Z drugiej strony, jeśli chodzi o kolegów i koleżanki to zebrała się taka grupka osób, które się dobrze rozumieją i coraz częściej spotykamy się prywatnie, chodzimy do klubów itp. W planach na ciepłe dni jest nawet wspólne grilowanie. Jesteśmy coraz bardziej zżyci ze sobą - taka paczka, która się wciąż powiększa, bo inni słyszą jak fajne były te ostatnie wypady. Nie bez powodu się mówi "góra z górą się nie zejdzie, a człowiek z człowiekiem zawsze" ;). I to znowu osładza nam pracę.

Prywatnie zmienia się wiele, nie tylko u mnie, ale też u koleżanek i jedna z nich zaprosiła po pracy na kawę. Blog nie zając, nie ucieknie, a zresztą co to za rocznica: rok? To tylko 12 miesięcy, paręnaście emocjonalnych wypocin - nic ważnego. A zresztą późnym wieczorem też można coś naskrobać. No i? W pracy siedziałam dłużej niż chciałam, jak zwykle zresztą, jak się ma jakieś plany to zawsze coś się wali i trzeba ratować. O 17.45 rzuciłam wszystko, a szefowi tylko informację, że nie jestem pewna czy czegoś nie zapomniałam, ale jest mi to w tym momencie obojętne, bo muszę jeszcze koniecznie do sklepu zdążyć (odebrać zamówione części do skutera), a sklep tylko do 18.30 otwarty. Jechałam jak wariatka żeby zdążyć, muzyka na cały regulator (to pomaga - naprawdę ;P), klnąc na wszystkich innych kierowców, którym się zachciało na lewym pasie jechać z szybkością mniejszą niż 150 km/h. Co tu dużo mówić: zdążyłam i miałam całe 12 minut na odebranie i zapłacenie. Czyli luz-blues :D.
W drodze powrotnej znowu mi się podniosło ciśnienie, bo ludzie się zmówili i wszyscy jak jeden mąż wybyli na drogi, nie mam pojęcia z jakiej okazji... Może jakiś Dzień Korków obchodzili, czort ich wie. Dojechałam w końcu do domu, zostawiłam wszystko związane z pracą i wreszcie do koleżanki. Typowy wieczór: obgadywanie było, psioczenie na szefa i niektórych kolegów było, wspominanie było, bo i ona i ja jesteśmy w tej firmie od wielu lat. Potem były długie rozmowy na inne tematy, plany zmian u koleżanki i pizza też była. I o - szampan bezalkoholowy :). Córki koleżanki + chłopak jednej z nich dosiedli się do nas, pośmialiśmy się wszyscy jak głupi.
O 23.50 stwierdziłam, że trzeba się do domu zbierać, pół godziny później chłopak się pożegnał, córki poszły spać, a koleżanka miała jeszcze potrzebę pogadania. O godzinie 2.05 wyruszyłam wreszcie do domu. Wiadomo było, że o tej porze żadnych blogowych notek już nie będzie.
Dzisiaj odespałam, ale wszystko co się ostatnio dzieje za bardzo mi chodzi po głowie, żeby się wymądrzać na blogu. Najpierw muszę sobie co nieco uporządkować w głowie i nie tylko, bo nie ogarniam. Tzn. ogarniam to, co się dzieje, ale trochę się boję tego, do czego to prowadzi.
Wzięłam sobie dzisiaj czas na inne blogi, te, które już kiedyś dość regularnie czytałam, ale też dużo innych, nieznanych. Zanurzyłam się w te inne, obce światy emocji, żeby sobie po raz enty uświadomić, że to nie tylko ja mam takie życie. Każdy tak ma. Nie całkiem takie samo, nie 1:1, ale podobne. Podobnie skomplikowane i proste, wesołe, smutne, nieprzewidywalne. I nieważne jest czy ma się lat 20+, 30+ czy 40+.

Tyle róźnych osób poczytałam dzisiaj na blogach, że moje własne myśli zeszły na boczny tor. I niech się dzieje wola nieba - zobaczymy co będzie :). Dobrze, że wszystkie weekendy mam zajęte, to nie mam czasu na jakieś wielkie myślenie. Teraz w sobotę wieczór panieński u koleżanki, za tydzień wesele. A ja jeszcze parę akcesorii potrzebuję, żeby outfit był kompletny. I o dekorację trzeba się zatroszczyć, bo pomagam przy niej na sali i w kościele.
Bogowie, dajcie mi przeżyć ten miesiąc... :)

Seal - Waiting for You

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz